Każda rodzina samoistnie wytwarza jakiś system. System, który kształtuje się samorzutnie i sam się reguluje.
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś/ zastanawiałaś się w jaką grę gra Twoja rodzina? Jakie reguły w niej rządzą? Jaką rzeczywistość kreuje? Każda rodzina samoistnie wytwarza jakiś system, nie mając tak naprawdę świadomości czy wpływu na to, jaki on jest. System kształtuje się samorzutnie i sam się reguluje. Tak jak w powiedzeniu „można było ciąć powietrze nożem”. Nikt zawczasu nie ustala, aby akurat dzisiaj w pracy panowałaby niemiła atmosfera. W zależności od zasady gry pociąga on za sobą szereg reakcji łańcuchowych. Według austriacko – amerykańskiego psychologa Paul’a Watzlawick’a, każdy związek nawet ten „dobry” stanowi skomplikowaną funkcję, która tak jak funkcję w matematyce, wyraża zależność zmiennych.
Wyobraź sobie mobile, taką dziecięcą karuzelę, podwieszoną do sufitu. Każdy element jest połączony za pomocą mocnej linki, przymocowanej dokładnie w takim miejscu, by system zachował równowagę. Pociągniemy za dowolny sznureczek, a wprawimy całą sieć w ruch. Zerwijmy linkę, a całą strukturę wytrącimy z równowagi. Linki w mobile to komunikacja, które spinają rodzice. Aby zrozumieć dowolny ruch jakikolwiek gracza w wystarczy dokładnie prześledzić wzorce komunikacji pomiędzy wszystkimi graczami, czyli członkami rodziny.
Samoistnie napędzające się koło
Niech na przykład posłuży nam fragment z filmu pod tytułem „Dzień Świra” w reżyserii Marka Koterskiego.
– Może powtórzymy angielski?
– Nie no, co ty tato.
– odmień być.
– daj spokój.
– odmień no.
– Weź się tato.
– Bo nie odmienisz!
– Taa nie odmienię.
– No to odmień. No, I …
– I …
– … am
– I am.
– No wiem. I am …
– You are …
– You are … No sam powiem!
– Ale nie mówisz!
– Bo ty …
– Co ja, co ja???
– … mnie stresujesz.
– Ja cię stresuje, KURWA, uczysz się tego piąty rok w szkole i na kursach, i wszystko to jak krew w piach.
Ojciec obwinia syna za to, że ten nie potrafi odmienić „To be”. Syn obwinia ojca za to, że przez jego presję nie umie tego odmienić. Ojciec jeszcze bardziej się złości, a to tym bardziej stresuję syna. Niczym samonapędzający się mechanizm. Nie wchodząc w całą problematykę filmu (bo nie o to tu chodzi) na podstawie tego fragmentu zapytaj „kto zaczął?”, a oboje nasilą bezowocną walkę o przejęcie kontroli, czyli wzajemnego obwiniania się.
Może znasz to ze swojej autopsji? Niekoniecznie tematem gry pod tytułem „bez zakończenia” jest język angielski. To mogą być brudne naczynia pozostawione w zlewie. Żona mająca pretensje do męża, że problemy syna go nie obchodzą. Córka, szukając okazji co do wieczornego naciągania granic, aby dłużej poczytać książkę.
Każda rodzina, jak i moja wykształciła uniwersalny system, sekwencje zachowań rządzącymi się określonymi regułami, znanych tylko jej.
A w jaką grę gra Twoja rodzina?
Uwięzieni w systemie
Każdy członek rodziny odgrywa rolę, która służy zachowaniu status quo. W mojej rodzinie obecny, niezmienny stan rzeczy stanowi nadopiekuńczość rodziców, pomimo faktu, że mam na koncie już 32 lata. Oczywiście pełni najlepszych chęci, niosący pomoc i wyręczenie stawiają dziecko w pozycji dwuznacznych wzajemnie wykluczających się oczekiwań.
Przekazywane przez rodziców komunikaty: „Musisz mnie kochać”, „Bądź spontaniczny”, lub ulubiony komunikat mojej mamy „Ale ja chce tylko twojego dobra”, „To dla twojego dobra” stawiają dziecko w sytuacji bez wyjścia. Jakkolwiek by nie postąpiło, zawsze pogwałci jakiś aspekt nakazu lub zakazu, bo miłość to akt nieprzymuszonej woli a spontaniczność na żądanie nie jest możliwa. Tak jak nie można być jednocześnie posłusznym matce i samodzielnym.
Magia świąt
Polskie kobiety uwielbiają brać na siebie więcej obowiązków, niż są w stanie unieść. Mam nadzieję, że nikogo nie obrażę stwierdzeniem, że moja mama jest w tym mistrzynią. Połączenie prawie cało etatowej pracy, roli żony, zajęciem się wnukiem i w dodatku naszykowanie kolacji wigilijnej złożonej (koniecznie!) z dwunastu potraw, a w kolejne dni przygotowaniem pieczonych mięsach, kolorowych przystawek, skomplikowanych sałatek, wielowarstwowych placków i ciasteczek jest czymś godnym złotego medalu. A kobieta, która „pada na twarz” obsługuje jeszcze niczym wykwalifikowana kucharka, kelnerka całe towarzystwo. A pan domu? Buntuje się, gdy jest nagle zaganiany do trzepania dywanów czy wycierania kurzu.
Gdy cała rodzina cieszy się, zasiadając przy wigilijnej kolacji, grę czas zacząć, chociaż może i ona już się rozgrywa? Co roku według mojego taty czegoś musi zabraknąć, co oczywiście działa na mamę jak czerwona płachta na byka.
„Tobie wiecznie mało!” i mamy pierwszy powód do kłótni.
Oczywiście muszę podziękować mamie za uczynienie Świąt Bożego Narodzenia nostalgią mojego dzieciństwa mimo to nie wartą grę o świeczkę. W tej całej szczególnej zawierusze brakuję nam czasu dla najbliższych i wspólnego cieszenia się chwilą.
W takim razie czy możemy przerwać grę bez jej zakończenia?
Tak można, chociaż każdy system jest toporny na zmiany. Im większy problem, tym nie obejdzie się bez udziału specjalisty, a do przeformowania gry muszą brać udział wszyscy członkowie rodziny, a nie tylko poszczególne „problematyczne” jednostki.
Uważam, że już dobrym początkiem jest zdać sobie sprawę, że żyjemy w rodzinnych matriksach żądzami się własnymi zasadami.
W myśl zasady: „Mogę zmienić siebie. Innych mogę tylko kochać”.
Jeżeli przestaniemy oczekiwać, obwiniać innych za nasze błędy, zachowanie, zaakceptujemy nasze słabości, uświadomimy sobie mechanizmy nami rządzącymi i weźmiemy odpowiedzialność za nasze czyny to jesteśmy na dobrej drodze ku lepszej relacji z samym sobą oraz drugim człowiekiem.
A jak Ty komunikujesz się z bliskimi, żoną, mężem, dziećmi, przyjaciółmi czy pracownikami? Reasumując aby zmienić tylko jedną sieć komunikacji, musimy wziąć pod lupę całą sieć sprzężeń systemu.
Źródło:
Griffin, E., Ledbetter, A. i Sparks, G. (2015). A first look at communication theory (9th ed.). McGraw-Hill Education.
Wpis był możliwi dzięki prezentacji oraz podzieleniem się wiedzy mojego wykładowcy z Podstaw Komunikacji